Święta Bożego Narodzenia czyli jak mówią w Poznaniu Gwiazdka w dzieciństwie ma wymiar magiczny. Pamiętam zapach jednej, jedynej w roku pomarańczy zmieszanej z zapachem czekoladopodobnej tabliczki, którą dostawaliśmy w paczkach z zakładu ojca na święta i wypatrywanie pierwszej gwiazdki, aby zacząć wigilię. Nam prezenty przynosił Gwiazdor a na lekki obiad przed wigilią zawsze były śledzie w śmietanie z ziemniakami w łupinach czyli w mundurkach.
Rychtyg Gwiazdka już idzie. Tak tydzień nazad zaczął się wew chacie ten przedświąteczny jubel. Wielgie sprzątanie, latanie do sładu. Dotośtali my sprawunki, łapy z tytkami mielim do samy ziemi i tero lotomy kole kuchni.
Mak na makocza trza umielić, suszone glubki namoczyć, kapuchę zez bedkami na małym ogniu merdać. Ukrychać pyry i zatrzasnąć karpia co pływa w wymborku, ino trza baczyć, aby nie zgolił.
Ubieranie choinki to fucha dziecioków. W cały chacie pachnie świrkiem i piernikami. W chałupie już wyświecone okna, po kolanach na mokro zrobione podłogi. Ruk-cuk uwinąć się trza i w piecu nahajcować, by cieplij było.
A jak narychtujem się do wigilii, to se spucniem te fure smakołyków. Wuchta wiary ma do nas przyjść, każdy przywlecze tyte czegoś. Najsampierw połamiem sie opłatkiem i bedziem se życzyć zdrowia, szczęścia i bejmów. Potem obowiązkowo kolędy i poczekomy jak za dziecioka na gwiazdora z worem prezentów. I niby wszystko jest tak jak downi a jednak ździebko inacy.
Rychtyg - akurat, rzeczywiście
Nazad – do tyłu
Jubel - bałagan
Skład - sklep
Dotośtać - donieść
sprawunki - zakupy
sprawunki - zakupy
Makocz - makowiec
Glubki - sliwki
Bedki – grzybki
Merdać - mieszać
zgolić - uciec
Fucha - zajęcie
Wyświecone - wyczyszczone
Ruk-cug - szybko
Nahajcować - napalić
Narychtować - przygotować
Spucnąć - zjeść
bejmy - pieniądze
Fura - dużo
Wuchta – też dużo
Tyta - paczka
Jestem rodowitą Wielkopolanką jak wszyscy moi przodkowie. Jedni dziadkowie i drudzy mówili gwarą poznańską. Dlatego kojarzy mi się ona z dzieciństwem, zapachem gotującej się śleperyby i szlajaniem po chynchach. Moi rodzice już nie mówili gwarą, czasami tylko wtrącili jakieś popularne słówko. I tak, żeby ocalić od zapomnienia, zaczęłam zapisywać słówka i wyrażenia. Niektóre rozbawiają mnie do łez.
Jestem rodowitą Wielkopolanką jak wszyscy moi przodkowie. Jedni dziadkowie i drudzy mówili gwarą poznańską. Dlatego kojarzy mi się ona z dzieciństwem, zapachem gotującej się śleperyby i szlajaniem po chynchach. Moi rodzice już nie mówili gwarą, czasami tylko wtrącili jakieś popularne słówko. I tak, żeby ocalić od zapomnienia, zaczęłam zapisywać słówka i wyrażenia. Niektóre rozbawiają mnie do łez.
Zapraszam do przeczytania - Pory