Znajdź swój szlak Znajdź swój szlak Author
Title: mycie statków
Author: Znajdź swój szlak
Rating 5 of 5 Des:
W czasach mojego dzieciństwa jedzenie było z ogródka, mięso i kiełbasy jak zabito świnię albo wystało się je od 5.00 rano w kolejce, kur...

W czasach mojego dzieciństwa jedzenie było z ogródka, mięso i kiełbasy jak zabito świnię albo wystało się je od 5.00 rano w kolejce, kury biegał po podwórku, jajka i rosół był zawsze świeży a małe żółte kurczaczki karmiliśmy zbożem z ręki. Na pewno było to jedzenie ekologiczne.Na zdjęciu tata pokazuje mi jakiegoś zwierzaka z obejścia, może to królas albo kociamber.

Dziadek lubił futrować chabas, ale inni też lubili jeść mięso. Kicha, sosyska, leberka i galart też mogły być. Wpuclim też ze smakiem plyndze z pyrek i szagówki. Na śniadanie inni jedli twarożek ze szczypiorkiem a my gzik ze sznytlokiem. Do pracy dorośli zabierali sznytki z obkładem, bo mieli  spust do żarcia.

Latem zbieraliśmy angryzd, świntojanki czerwone i czarne, dżuzgawki, fioletowe glubki, jesienią pomarańczowe korbole a wiosną małe, czerwone redyski. Po posiłkach moja babcia myła statki, a my wiedzieliśmy, że to chodzi o naczynia. Po pyrki chodziło się do sklepu czyli do piwnicy a po zakupy do składu. Po jedzeniu to co zostało, wynosiło się do skrytki.

Książki o gwarze poznańskiej znajdziecie tutaj

Słowniczek wyrazów wg kolejność ich użycia w tekście.

kociamber - kot
futrować - jeść
chabas - mięso
kicha - kiełbasa
sosyska -parówka
leberka - watrobianka
galart - mięso w galarecie
wpucnąć - zjeść
plyndze z pyrek - placki ziemniaczane
szagówki - kopytka
gzik - twarozek
sznytlok - szczypiorek
sznytka - kromka 
obkład - 
spust do żarcia - apetyt do jedzenia
angryzd - agrest
świntojanki - porzeczki
dżuzgawki - truskawki
glubki - sliwki
korbole - dynie
redyski - rzodkiewki
sklep - piwnica
skład - sklep
skrytka - spiżarnia
statki - naczynia

Jestem rodowitą Wielkopolanką  jak wszyscy moi przodkowie.  Jedni dziadkowie i drudzy mówili gwarą poznańską. Dlatego kojarzy mi się ona z dzieciństwem, zapachem gotującej się śleperyby i szlajaniem po chynchach. Moi rodzice już nie mówili gwarą, czasami tylko wtrącili jakieś popularne słówko. I tak, żeby ocalić od zapomnienia, zaczęłam zapisywać słówka i wyrażenia. Niektóre rozbawiają mnie do łez.

Zapraszam do przeczytania - buty do latania

 
Top