Władysław Reymont drugi noblista po Sienkiewiczu nabył
Kołaczkowo w 1920 roku i spędzał tu czas od wiosny do jesieni. Na zimę przenosił się do Warszawy, w związku z tym interesów na wsi pilnowała jego siostra. W Kołaczkowie napisał
W pruskiej szkole, Osadzona, Legenda i Bunt. Bunt to ostatnia jego powieść, która w PRL była zakazana. Obok portret Reymonta pędzla
Leona Wyczółkowskiego. Właściwie nazywał się Stanisław Władysław Rejment, kolejność imion i pisownię nazwiska zmienił sobie sam. Jako dziecko nie chciał się uczyć, ani grać na organach jak jego ojciec. Długo szukał swojego miejsca: uczył się jako krawiec, był robotnikiem na kolei, próbował aktorstwa, nawet wstąpił do zakonu na Jasnej Górze. Kiedy kupił Kołaczkowo, gospodarowanie też mu nie szło. Zaczął pisać z nudów, pracując na kolei. Kiedy jego nowele zaczęto drukować w tygodnikach, bez grosza przy duszy przeniósł się do Warszawy. Pisał do tych tygodników swoje powieści w odcinkach. Za
Chłopów otrzymał Nagrodę Nobla na rok przed śmiercią.
Jadąc trasą warszawską do Kołaczkowa, koniecznie trzeba obejrzeć stary
szachulcowy kościół w
Gułtowach. Jawi się on w scenerii starych drzew na
wzniesieniu. Przepiękne
barokowe wnętrze z rokokowym wyposażeniem. Zadziwia współczesny
obraz z Świętym Krzysztofem na motorze autorstwa Ludomira Gazdowskiego. Pod amboną znajduje się nagrobek
Franciszki Bnińskiej a przy kościele groby ostatnich właścicieli Gułtów -
Adolfa i Marii Bnińskich. Adolf był wojewodą poznańskim. Trudno określić, które poznańskie rodziny mają najdłuższą tradycję. Zdaniem profesora
Andrzeja Kwileckiego, biorąc pod uwagę liczbę udokumentowanych pokoleń w Wielkopolsce na pierwszym miejscu są
Bnińscy, których drzewo genealogiczne sięga XIII wieku, a z Wielkopolską związani byli nieprzerwanie do II wojny światowej. Ród ten wydał wiele wybitnych postaci. W XV wieku cenionym budowniczym kościołów był biskup
Andrzej Bniński, a
Adolf Bniński, w czasie II wojny światowej był delegatem rządu RP na tereny wcielone. Bnińscy pozostawili po sobie liczne rezydencje, a najsłynniejsza to Samostrzel koło Nakła.
Obok kościoła jest
pałac należący do
Bnińskich,
zbudowano go ok. 1780 dla Ignacego Bnińskiego rotmistrza kawalerii
narodowej. Przed budynkiem jest dość spory staw. W parku odnajdziemy oficynę
pałacową, budynek stajni, wozownię i mocno zniszczony domek ogrodnika ze szklarnią. W 1821 w pałacu gościł
Julian Ursyn Niemcewicz
krewny Marii z Radziwiłłów, żony Aleksandra Bnińskiego. Ostatnia z rodu Maria Bnińska przekazała pałac
Uniwersytetowi Poznańskiemu.
20 km dalej leży
Września, tutaj w historycznym budynku Katolickiej Szkoły Ludowej, miejscu
strajku dzieci wrzesińskich znajduje się muzeum.
W
1901 w szkołach jedynie religia była uczona w języku polskim. Kiedy nauczyciel przyniósł niemiecki katechizm, dzieci nie chciały odpowiadać na pytania po niemiecku, za co nauczyciel wymierzył im karę chłosty. Wzburzeni rodzice zebrali się przed szkołą a sąd uznał to za demonstrację i ukarał ich grzywną i więzieniem od 2 m-cy do dwóch i pół roku. Przeciw brutalnej germanizacji polskich dzieci protestowali
Henryk Sienkiewicz oraz
Maria Konopnicka, która napisała wiersz
O Wrześni oraz
Rotę - wiersz napisany dla Wielkopolski.
W muzeum
klasa szkolna z ławkami, tablicą i liczydłem z tamtych czasów. W gablocie tabliczka do pisania, pióra, piórnik, kałamarze, katechizm w j. niemieckim i zdjęcia dzieci uczestniczących w strajku. W innych pokojach meble z XIX wieku, meble gdańskie, zydle czyli twarde krzesła bez wyściółki z nogami skierowanymi na zewnątrz, stara pozytywka i oryginalny obraz Kossaka. Są nawet banknoty, które jeszcze pamiętam... Od pana oprowadzającego po muzeum dowiedziałam się, że w jednej ławce siedziało wtedy po czterech uczniów.

Jestem pod wrażeniem czasowej wystawy
"Zapach zapamiętany" Beaty Orlikowskiej - koszalińskiej artystki. Na podstawie opisów zapachów zapamiętanych przez znane osoby, powstały na
porcelanowych płytkach obrazy stworzone techniką malowania porcelany czyli wypalaniem tlenków w wysokich temperaturach. Powstało 16 dyptyków- "tekst i obraz" oraz kolekcja porcelanowych talerzy ze szczegółem z obrazu. Ma powstać również kolekcja filiżanek.
Obrazy roztaczają czar jak zapach.
Na bocznej ścianie budynku jest tablica
ks. Jana Laskowskiego duchowego przywódcy strajku, wikariusza w miejscowej parafii, który udzielał dzieciom tajnych lekcji religii po polsku. Symbolem protestu dzieci z Wrześni stała się postawa jednej z uczennic, przed muzeum na skwerku stoi pomnik - ławeczka
Bronisławy Śmidowiczówny wzorowana na oryginalnej ławce szkolnej i fotografii dziewczynki. Bronia, oddając nauczycielowi niemiecki katechizm, trzymała go przez fartuszek, aby "nie splamić sobie rąk".
Z Wrześni jedziemy do
Kołaczkowa. Pałac, w którym mieszkał Reymont przez swoje ostatnie pięć lat życia, otoczony jest pięknym, zadbanym parkiem. Na piętrze w pałacu jest Izba jego Pamięci. W gabinecie
figura pisarza z żoną przy sekretarzyku. Nie jest to oryginalny sekretarzyk Rejmonta, ale z epoki. Za to biedermeierowskie meble w gabinecie i
meble z jadalni są
autentyczne z domu pisarza. W serwantce przy wejściu do muzeum wyeksponowano książki napisane przez Reymonta lub wydane w czasach kiedy żył. Pamiętacie na jakim banknocie był wizerunek Reymonta? Odpowiedź wśród zdjęć na końcu.
Są tu kopie
listów i kart pocztowych kreślonych ręką Władysława Reymonta, dokumentów ilustrujących starania związane z zakupem Kołaczkowa, plan majątku oraz dokumenty dotyczące jego zarządzania. Na ścianach jest
galeria plakatów z ekranizacji jego powieści. Zekranizowane zostały: Chłopi, Ziemia obiecana i Komediantka. Jest to niewielkie muzeum, ale pan, który nas oprowadzał, opowiadał dużo ciekawych rzeczy o pisarzu i eksponatach.
W parku za pałacem znajduje się
pomnik przedstawiający Władysława Reymonta z bohaterami powieści "Chłopi" – Jagną i Boryną. Pomnik powstał w 1977 roku. W parku jest aleja lipowa i srebrne świerki posadzone w czasach Reymonta. Z drugiej strony jest ładna oficyna i pięknie odnowione ówczesne stajnie. Reymont zmarł bezpotomnie, Kołaczkowo sprzedała jego żona rodzinie Juraszów.
W pałacu jest także małe
muzeum bankowości. Obok pierwszych bankowych dokumentów, można zobaczyć takie cudo jak na zdjęciu. To maszyna księgująca z lat 80 ubiegłego wieku czyli XX. To zdjęcie z dedykacją dla mojej koleżanki Eli - księgowej. Obok maszyny poprzednik kalkulatora, a w zdjęciach na końcu posta jest poprzednik, poprzednika czyli arytmometr.
Wracając do Poznania można zatrzymać się na obiad w restauracji
Greys w Siedlcu przed Kostrzynem. Ciekawe, klimatyczne wnętrze i przepyszna, niedroga kuchnia. Dla dzieci plac zabaw a latem minizoo.
Filmik z wycieczki można obejrzeć
tutaj